Zamknięty w plastikowym
pojemniczku o pojemności 200ml…
Pachnący niczym najlepsza
mięta świata….
Posiadający zmysłowość, a
jednocześnie potężną siłę….
Wiecie o kim mowa?
Tak!
O luksusowym kriotermalnym
peelingu drenującym Luxury Paris, który otrzymałam do testów od mojej ukochanej
Pani Agnieszki z portalu Udziewczyn.pl
Nie musiałam otwierać, by
poczuć jego zapach. Ale kiedy to nastąpiło, przeniosłam się do krainy baśni…
Powiew chłodu, zapach mięty? Można było odpłynąć w nieznane z uśmiechem na
ustach.
Pisząc te słowa to cudo stoi przed mymi oczami, a nos
wariuje od świeżego zapachu – który w okresie letnim byłby zbawieniem dla
ciała.
Kochani…
Opakowanie niby proste, jednakże przyciąga wzrok.
Połączenie bieli i złota daje efekt luksusu i cóż więcej powiedzieć? Ten peeling jest po prostu luksusowy. Producent
odpowiednio zabezpieczył słoiczek, aby żadne nieproszone palce nie mogły go
dotknąć. Zawsze podkreślam, jak bardzo jest istotne odpowiednie zabezpieczenie
takich kosmetyków. Wówczas jesteśmy pewni, że to my stajemy się głównymi
właścicielami.
Konsystencja gęsta taka jaką lubię. Drobinki które genialnie radzą
sobie z złuszczaniem martwego naskórka są po prostu fenomenalne. Ja oceniam ten peeling jako świetny zdzierak, a mój
mąż sam stwierdził, że „zdziera to co powinien”. Dobrze rozprowadza się na
skórze, jednocześnie otula wszystkie zmysły. Jego miętowy zapach i piękny
„miętowy” kolor potrafią wpłynąć na wyobraźnie nie jednego człowieka.
Rewelacyjnie oczyszcza skórę, i powoduje, że
temperatura ciała opada ;) Oj tak kochani, ten peeling daje nam uczucie chłodu
– nie jest ono bardzo mocne, lecz takie przyjemne. [To chłodzenie ma spowodować redukcję tkanki tłuszczowej. Nie powiem wam
czy u mnie zredukowało – bo nie mam za wiele tej tkanki tłuszczowej :] I nie pożądałam tego efektu
ani troszkę].
Dalej…
Skóra po użyciu tego peelingu staje się doskonale
oczyszczona i wygładzona. Zapach pozostaje na ciele –na chwilę. Ale warto
poczuć to na sobie. Każdy będzie odczuwał mniej lub więcej czasu [zapach],
wszystko zależy od ciała. Tak samo jak na jednych zapach perfum potrafi się
utrzymać bardzo długo, a dla innej osoby ten sam zapach utrzymuje się tylko
2-3h.
Mój mąż twierdzi, że nie pozostawia żadnego filmu a
jedyne co może stwierdzić prócz tego co powyżej napisałam to – delikatne
nawilżenie.
Ja natomiast powiem, że na mojej skórze po użyciu tego
peelingu pozostaje delikatny tłusty film. Ale dzięki niemu, nie mam potrzeby
nakładania balsamów. On gwarantuje mi odpowiednią dawkę wszystkiego, co powinny
dawać balsamy.
Co do samego peelingu, z nim będzie jak z ludźmi.
Jednych kochamy, innych nienawidzimy – ja oddaję mu swe serce, bo lubię kiedy
dany produkt robi to co powinien. Amen
:]
P.S
Jestem bardzo zadowolona z możliwości testowania tego
produktu. I myślę, że kiedy nadejdzie lato z pewnością sięgnę po ten luksus.
Aby w upalne dni, ochłodzić się i rozkoszować świeżością – której zapach
pozostanie na długo w pamięci.
Produkt recenzowany również na portalu UDZIEWCZYN
Dziękuję Kochana Pani Agnieszko! :]
Wydaje się być bardzo ciekawy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, mój blog/KLIK :))
Ale kolor i konsystencja fajna :)
OdpowiedzUsuńWydaje się być naprawdę interesujący :)
OdpowiedzUsuńWygląda fajnie :)
OdpowiedzUsuńPięknym wyglądem to on nie grzeszy :D
OdpowiedzUsuńNie lubię zapachu mięty, zdecydowanie odpada. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wszelkiego rodzaju peelingi, a ten wygląda na produkt wysokiej jakości. ;]
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie, uwielbiam peelingi :)
OdpowiedzUsuńCiekawy ,coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńFajne wygląda :)
OdpowiedzUsuńPrezentuje się.... dosyc oryginalnie :-)
OdpowiedzUsuń